Zobacz większe
56,00 zł
Wydanie | Pierwsze, 2020 |
Seria | Źródła Monastyczne |
ISBN | 9788373549968 |
Format | 125x195 |
Stron | 542 |
Brak | Tekst który się nie wyświetla i musi być na końcu, jeśli nie ma podtyułu |
Reforma klasztoru chełmińskiego odbywała się niejako na ruinach, gdyż młode pokolenie nie zastało tam już ani jednej starej benedyktynki, od której mogłoby się uczyć tradycji swojego zakonu. Formacja przez starsze pokolenie prowadziłaby do odnowy typu ewolucyjnego; tu jednak nie była możliwa. Pozostawał więc typ odnowy rewolucyjny, odnowa od zera: tekst reguły – i konieczność zinterpretowania go wedle własnych pojęć, a więc w duchu epoki. Ponieważ zaś wyrazicielami tego ducha byli jezuici, ich to prawnicy i mistrzowie duchowości pomagali w tej interpretacji.
Zacząć trzeba oczywiście od przedstawienia mentalno-prawnego tła epoki, mamy więc do czynienia z umysłowością renesansu. Była to przede wszystkim postawa człowieka zauroczonego wprawdzie nowymi odkryciami i możliwościami, ale też zarazem wielbiącego rzeczy i autorytety stare, tyle że nie te wczorajsze, ale te sprzed wielu wieków. Była to postawa bezbrzeżnego entuzjazmu, lekceważącego trudności i nie uznającego rzeczy niemożliwych, ale też nie uznającego połowiczności w dążeniu do celu. Cel oczywiście mógł być różny: świecki lub religijny, doczesny lub wieczny, ale sposób dążenia był analogiczny. Uważano, że wszystko jest dla człowieka możliwe, byleby wiedział, jak się to robi: stąd płynął kult nauki, prawideł i metody. Człowiek tak widzący świat musiał oczywiście dokonać jakiegoś przesiewu swoich dotychczasowych autorytetów, i dokonywał ich na zasadzie powrotu do źródeł: autorytet im starszy, tym lepszy. Dla myśli świeckiej, dla literatury takim źródłem była kultura starożytna, stąd nawrót do niej; dla teologii było nim Pismo Święte, stąd w XVI wieku gwałtowny rozwój studiów biblijnych, a zwłaszcza filologii języków biblijnych. Ten właśnie entuzjastyczny kult prawa, źródeł i metody, zastosowany do życia Kościoła, zaowocował na Soborze Trydenckim, po pierwsze, świetnym sprecyzowaniem nauki katolickiej, we wszystkich jej punktach zakwestionowanych przez protestantów, a po drugie, rozmnożeniem i uściśleniem praw i przepisów dotyczących w ogóle życia kościelnego, w tym także – wszelkiego życia zakonnego. Odtąd uważano, że świętość, jak każdy inny cel, jest możliwa i osiągalna, wręcz w zasięgu ręki, byleby wiedzieć, jak się do niej dąży, i mieć odpowiednią motywację. Potrzebna więc była formacja intelektualna, dostarczająca motywów działania – i potrzebne było możliwie drobiazgowe uściślenie przepisów, sformułowanie ich w sposób jasny i niepozostawiający wątpliwości. Z tej mentalności, zastosowanej do życia wewnętrznego, wynikała z kolei duchowość epoki reformy. Życie modlitwy zostało poddane tym samym prawidłom. Opierało się na podbudowie intelektualnej: człowiek powinien być tak uformowany, żeby przede wszystkim rozumiał, dlaczego się modli, a następnie wiedział, jak ma to robić. Toteż w ówczesnym życiu modlitwy królowała metoda: zwłaszcza zmetodyzowane rozmyślanie, podczas którego należało rozbijać temat na punkty i podpunkty, i przechodzić kolejno cały schemat, aż do wniosków praktycznych. Bardzo wielu uważało, że to jest jedyna droga do kontemplacji i świętości.
Na styku duchowości i praktyki życia znajduje się prawodawstwo zakonne. Tu królowała w końcu XVI wieku przede wszystkim idea reformy. Tą ideą epoka żyła; ona była motorem tak wszelkich ustaw ogólnego prawa kościelnego, jak i wewnętrznej odnowy poszczególnych zakonów, a rozszerzając się na społeczeństwo, spowodowała ciekawe zjawisko: w ostatnim dwudziestoleciu XVI wieku bardzo wyraźnie robiono rozróżnienie między klasztorami już zreformowanymi i jeszcze niezreformowanymi, a skutkiem tego rozróżnienia była nie tylko sława, ale i napływ kandydatek. Jakkolwiek normalnie przedtem i potem polskie klasztory żeńskie miały rekrutację w ogromnej większości miejscową, jednak w tym właśnie okresie znane są wypadki podróżowania kandydatek przez całą niemal szerokość i długość Rzeczypospolitej do „zreformowanego” klasztoru, chociaż po drodze bliżej było do kilku jeszcze niezreformowanych. A jeśli takie pojęcia były obecne w społeczeństwie świeckim, tym żywszy oczywiście był zapał do nowego życia i nowych praktyk w samych reformujących się środowiskach zakonnych. Jak widać, reforma zakonna w stylu renesansowym nie była gorliwszym niż dotąd przestrzeganiem tego, co w kwestii zachowywania reguły przekazało pokolenie poprzednie, ale była przede wszystkim sięgnięciem (niejako ponad głowami wielu pokoleń poprzednich) raz jeszcze do źródeł, czyli do pierwotnego tekstu reguły. Stąd pierwszym jej krokiem było przypomnienie pierwotnych ustaw. I na ogół okazywało się, że tekst reguły po prostu z danej biblioteki zniknął i że ostatnie przed reformą pokolenia w ogóle go nie znały, żyjąc według przekazywanych ustnie tradycji i nauk... / Małgorzata Borkowska OSB, fragment Wstępu /
Reguła Reformowana
Reforma klasztoru chełmińskiego odbywała się niejako na ruinach, gdyż młode pokolenie nie zastało tam już ani jednej starej benedyktynki, od której mogłoby się uczyć tradycji swojego zakonu. Formacja przez starsze pokolenie prowadziłaby do odnowy typu ewolucyjnego; tu jednak nie była możliwa. Pozostawał więc typ odnowy rewolucyjny, odnowa od zera: tekst reguły – i konieczność zinterpretowania go wedle własnych pojęć, a więc w duchu epoki. Ponieważ zaś wyrazicielami tego ducha byli jezuici, ich to prawnicy i mistrzowie duchowości pomagali w tej interpretacji.
Zacząć trzeba oczywiście od przedstawienia mentalno-prawnego tła epoki, mamy więc do czynienia z umysłowością renesansu. Była to przede wszystkim postawa człowieka zauroczonego wprawdzie nowymi odkryciami i możliwościami, ale też zarazem wielbiącego rzeczy i autorytety stare, tyle że nie te wczorajsze, ale te sprzed wielu wieków. Była to postawa bezbrzeżnego entuzjazmu, lekceważącego trudności i nie uznającego rzeczy niemożliwych, ale też nie uznającego połowiczności w dążeniu do celu. Cel oczywiście mógł być różny: świecki lub religijny, doczesny lub wieczny, ale sposób dążenia był analogiczny. Uważano, że wszystko jest dla człowieka możliwe, byleby wiedział, jak się to robi: stąd płynął kult nauki, prawideł i metody. Człowiek tak widzący świat musiał oczywiście dokonać jakiegoś przesiewu swoich dotychczasowych autorytetów, i dokonywał ich na zasadzie powrotu do źródeł: autorytet im starszy, tym lepszy. Dla myśli świeckiej, dla literatury takim źródłem była kultura starożytna, stąd nawrót do niej; dla teologii było nim Pismo Święte, stąd w XVI wieku gwałtowny rozwój studiów biblijnych, a zwłaszcza filologii języków biblijnych. Ten właśnie entuzjastyczny kult prawa, źródeł i metody, zastosowany do życia Kościoła, zaowocował na Soborze Trydenckim, po pierwsze, świetnym sprecyzowaniem nauki katolickiej, we wszystkich jej punktach zakwestionowanych przez protestantów, a po drugie, rozmnożeniem i uściśleniem praw i przepisów dotyczących w ogóle życia kościelnego, w tym także – wszelkiego życia zakonnego. Odtąd uważano, że świętość, jak każdy inny cel, jest możliwa i osiągalna, wręcz w zasięgu ręki, byleby wiedzieć, jak się do niej dąży, i mieć odpowiednią motywację. Potrzebna więc była formacja intelektualna, dostarczająca motywów działania – i potrzebne było możliwie drobiazgowe uściślenie przepisów, sformułowanie ich w sposób jasny i niepozostawiający wątpliwości. Z tej mentalności, zastosowanej do życia wewnętrznego, wynikała z kolei duchowość epoki reformy. Życie modlitwy zostało poddane tym samym prawidłom. Opierało się na podbudowie intelektualnej: człowiek powinien być tak uformowany, żeby przede wszystkim rozumiał, dlaczego się modli, a następnie wiedział, jak ma to robić. Toteż w ówczesnym życiu modlitwy królowała metoda: zwłaszcza zmetodyzowane rozmyślanie, podczas którego należało rozbijać temat na punkty i podpunkty, i przechodzić kolejno cały schemat, aż do wniosków praktycznych. Bardzo wielu uważało, że to jest jedyna droga do kontemplacji i świętości.
Na styku duchowości i praktyki życia znajduje się prawodawstwo zakonne. Tu królowała w końcu XVI wieku przede wszystkim idea reformy. Tą ideą epoka żyła; ona była motorem tak wszelkich ustaw ogólnego prawa kościelnego, jak i wewnętrznej odnowy poszczególnych zakonów, a rozszerzając się na społeczeństwo, spowodowała ciekawe zjawisko: w ostatnim dwudziestoleciu XVI wieku bardzo wyraźnie robiono rozróżnienie między klasztorami już zreformowanymi i jeszcze niezreformowanymi, a skutkiem tego rozróżnienia była nie tylko sława, ale i napływ kandydatek. Jakkolwiek normalnie przedtem i potem polskie klasztory żeńskie miały rekrutację w ogromnej większości miejscową, jednak w tym właśnie okresie znane są wypadki podróżowania kandydatek przez całą niemal szerokość i długość Rzeczypospolitej do „zreformowanego” klasztoru, chociaż po drodze bliżej było do kilku jeszcze niezreformowanych. A jeśli takie pojęcia były obecne w społeczeństwie świeckim, tym żywszy oczywiście był zapał do nowego życia i nowych praktyk w samych reformujących się środowiskach zakonnych. Jak widać, reforma zakonna w stylu renesansowym nie była gorliwszym niż dotąd przestrzeganiem tego, co w kwestii zachowywania reguły przekazało pokolenie poprzednie, ale była przede wszystkim sięgnięciem (niejako ponad głowami wielu pokoleń poprzednich) raz jeszcze do źródeł, czyli do pierwotnego tekstu reguły. Stąd pierwszym jej krokiem było przypomnienie pierwotnych ustaw. I na ogół okazywało się, że tekst reguły po prostu z danej biblioteki zniknął i że ostatnie przed reformą pokolenia w ogóle go nie znały, żyjąc według przekazywanych ustnie tradycji i nauk... / Małgorzata Borkowska OSB, fragment Wstępu /
Odbiorca: :
* Pola wymagane
lub Anuluj
Magdalena Mortęska OSB (ur. 2 grudnia 1554 w Pokrzywnie, zm. 15 lutego 1631 w Chełmnie) – polska zakonnica ze zgromadzenia Mniszek Zakonu św. Benedykta (benedyktynek), ksieni klasztoru benedyktynek w Chełmnie, mistyczka i założycielka Kongregacji chełmińskiej, autorka dzieł religijnych oraz Służebnica Boża Kościoła katolickiego.