Tyniecka Ikebana.Co i jak Zobacz większe

33,00 zł

Informacje dodatkowe

ISBN 9788373545472
Oprawa Miękka
Format 135x201
Stron 102
Brak Tekst który się nie wyświetla i musi być na końcu, jeśli nie ma podtyułu

Podziel się

Hieronim St. Kreis OSB

Tyniecka Ikebana

Kilkanaście lat układania kwiatów w kościele tynieckim (1991–2005), sześć lat pracy nad podręcznikiem Kwiaty w kościele. Tajemnice układania, tomy 1–3b (publikacja 1999–2000, 2007), to w sam raz tyle, aby zebrać trochę doświadczenia. Nowe możliwości dało opracowanie od podstaw zasad (2009–2010), które będą stosowane ściśle na potrzeby liturgii w ramach projektu: tyniecka ikebana (tynike) kwiaty w liturgii oraz w kompozycjach poza liturgią – kwiaty u ciebie. Próbuję podzielić się tutaj swoimi poszukiwaniami.

Kontakt z japońską sztuką ikebany stał się dla mnie odkryciem nowego języka o dużej sile wyrazu, co zainspirowało prace adaptacyjne do potrzeb liturgii. W Kwiatach w kościele (Kwk 1–3b) opierałem się przede wszystkim na założeniach wypracowanych w szkole Sōgetsu. Nieliczne uzupełnienia stanowiły kompozycje wyprowadzone z form szkoły Ikenobo.

Jak to zwykle bywa podczas przecierania nowych szlaków, po drodze nie brakowało różnych trudności.
Japońskie szkoły ikebany strzegą własnego dorobku (to ochrona praw autorskich oraz jakości form), dlatego wypracowane przez siebie style podstawowe oraz ich warianty traktują jako nienaruszalne.
Tymczasem dla mnie najważniejsze było zawsze orędzie wpisane w czytania mszalne i modlitwy liturgiczne. Dla tego orędzia należało dopiero znaleźć najlepszą formę.

Japońskie szkoły rezerwują dowolność formy dopiero dla stylu wolnego, podczas gdy mnie już w stylach podstawowych i ich wariantach udawało się znaleźć wystarczająco nośne rozwiązania, które czasem stosowałem wiernie, a czasem z niewielką korektą dyktowaną przez orędzie liturgiczne. Jednak nawet niewielkie przekształcenia tych form uważano za naruszenie reguł i tolerowano niechętnie.

Po takich doświadczeniach, opracowanych przeze mnie schematów nie zamierzam traktować za nienaruszalne rozwiązania. Mają one raczej wskazywać kierunki transformacji.

Głos decydujący ma jak najpełniejszy przekaz orędzia liturgicznego i każde przekształcenie uznaję za stosowne, o ile orędzie je tłumaczy i usprawiedliwia. Trzeba szukać równowagi między przekazem i formą, ale raczej jestem skłonny postawić akcent na przekaz niż na pustą formę.

Napisz recenzje

Tyniecka Ikebana

Tyniecka Ikebana

Kilkanaście lat układania kwiatów w kościele tynieckim (1991–2005), sześć lat pracy nad podręcznikiem Kwiaty w kościele. Tajemnice układania, tomy 1–3b (publikacja 1999–2000, 2007), to w sam raz tyle, aby zebrać trochę doświadczenia. Nowe możliwości dało opracowanie od podstaw zasad (2009–2010), które będą stosowane ściśle na potrzeby liturgii w ramach projektu: tyniecka ikebana (tynike) kwiaty w liturgii oraz w kompozycjach poza liturgią – kwiaty u ciebie. Próbuję podzielić się tutaj swoimi poszukiwaniami.

Kontakt z japońską sztuką ikebany stał się dla mnie odkryciem nowego języka o dużej sile wyrazu, co zainspirowało prace adaptacyjne do potrzeb liturgii. W Kwiatach w kościele (Kwk 1–3b) opierałem się przede wszystkim na założeniach wypracowanych w szkole Sōgetsu. Nieliczne uzupełnienia stanowiły kompozycje wyprowadzone z form szkoły Ikenobo.

Jak to zwykle bywa podczas przecierania nowych szlaków, po drodze nie brakowało różnych trudności.
Japońskie szkoły ikebany strzegą własnego dorobku (to ochrona praw autorskich oraz jakości form), dlatego wypracowane przez siebie style podstawowe oraz ich warianty traktują jako nienaruszalne.
Tymczasem dla mnie najważniejsze było zawsze orędzie wpisane w czytania mszalne i modlitwy liturgiczne. Dla tego orędzia należało dopiero znaleźć najlepszą formę.

Japońskie szkoły rezerwują dowolność formy dopiero dla stylu wolnego, podczas gdy mnie już w stylach podstawowych i ich wariantach udawało się znaleźć wystarczająco nośne rozwiązania, które czasem stosowałem wiernie, a czasem z niewielką korektą dyktowaną przez orędzie liturgiczne. Jednak nawet niewielkie przekształcenia tych form uważano za naruszenie reguł i tolerowano niechętnie.

Po takich doświadczeniach, opracowanych przeze mnie schematów nie zamierzam traktować za nienaruszalne rozwiązania. Mają one raczej wskazywać kierunki transformacji.

Głos decydujący ma jak najpełniejszy przekaz orędzia liturgicznego i każde przekształcenie uznaję za stosowne, o ile orędzie je tłumaczy i usprawiedliwia. Trzeba szukać równowagi między przekazem i formą, ale raczej jestem skłonny postawić akcent na przekaz niż na pustą formę.