E-book - W poszukiwaniu Boga Zobacz większe

31,20 zł

Informacje dodatkowe

ISBN 9788382052855
Format PDF, MOBI, EPUB
Podtytuł Nie tylko dla chorych
Ebook https://tyniec.com.pl/ksiazki-ojca-leona/2316-w-poszukiwaniu-boga-9788382052619.html

Podziel się

Leon Knabit OSB

E-book - W poszukiwaniu Boga

Publikacja powstała z okazji 70-lecia święceń kapłańskich ojca Leona Knabita OSB

Starożytni Grecy umieścili na fasadzie świątyni Apollina w Delfach napis: gnothi seauton – „poznaj samego siebie”. To zdanie, aktualne do dzisiaj, powtarzane jest często przez psychologów i psychoterapeutów jako rada w rozwiązywaniu rozmaitych problemów osobowościowych. Nie przypuszczali nasi przodkowie, że zdanie to nabierze pełnego sensu, gdy na ziemię przyjdzie Bóg Wcielony, Człowiek, Jezus Chrystus. Święty Jan Paweł II powie potem: „Człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa!”. Ludzie nie mają zbyt wiele czasu na poznawanie siebie. Nie znają siebie i nie znają innych – nawet tych z bliskiego otoczenia. Jednak każdy, biedny czy bogaty, zapracowany czy używający świata do woli, zdrowy czy chory, musi się zmierzyć kiedyś z pytaniami: Po co ja żyję? Po co jest dobro i zło? Jaki jest sens tego wszystkiego? I każdy prędzej czy później poczuje potrzebę zatrzymania się na chwilę, jak przy czerwonym świetle, nawet gdy się bardzo śpieszy – jak mówi pewna znana piosenka: „Zatrzymaj się na chwilę i pomyśl, po co żyjesz”.

Na całym świecie ludzie myślący, którzy chcą dopomóc innym w zastanowieniu się nad sobą, organizują różne spotkania, kursy, warsztaty lub choćby strefy ciszy dla tych wszystkich, którzy mają już dość pośpiesznego życia. Kościół ofiarowuje rekolekcje. Te zwyczajne, dla ogółu wiernych, w Adwencie czy Wielkim Poście oraz stanowe: dla nauczycieli, prawników, artystów, księży, zakonnic, pracowników Kurii Rzymskiej (tak!), parlamentarzystów, młodzieży i innych grup… Nie zapomniano także i o chorych. Już przed wojną nadawano dla nich audycje radiowe prowadzone przez ks. Michała Rękasa. W kolejnych latach, zwłaszcza w ostatnim czasie, pomagano chorym wejść głębiej w życie świata – a w tym i w życie religijne – poprzez radio, telewizję i Internet.

Zaraz po wojnie sytuacja była bardzo trudna: było wielu chorych i niepełnosprawnych, samotnych, zaniedbanych, przebywających w dramatycznych nieraz warunkach. W Krakowie znalazł się dla nich ratunek. Błogosławiona już dzisiaj Hanna Chrzanowska, córka wybitnego profesora Ignacego Chrzanowskiego, była pielęgniarką z powołania. W każdym chorym widziała człowieka, któremu trzeba pomóc. W miarę jak zbliżała się do Boga – w czym pomógł jej kontakt z opactwem tynieckim, którego oblatką została – coraz bardziej widziała w chorym Chrystusa. Władze komunistyczne utrudniały jej pracę w publicznej służbie zdrowia ze względu na jej „przednaukowe myślenie”. Nie zerwała jednak z opieką zdrowotną i poświęciła się przede wszystkim pielęgniarstwu domowemu i parafialnemu. Sama nie lękała się najtrudniejszych „przypadków” i wciągała do tej pracy innych, zwłaszcza siostry zakonne i młodzież z duszpasterstw akademickich. W tej służbie wspierał ją, także materialnie, Kościół. Ks. Ferdynand Machay, infułat z kościoła mariackiego, i ks. Karol Wojtyła, który z biegiem czasu jako ordynariusz krakowski miał większe możliwości, zostali wprost zarażeni problemem chorych. Do nich dołączyło wielu innych księży. Hanna Chrzanowska uważała, że chodzenie do chorych i niepełnosprawnych to jeszcze nie wszystko. Chciała wyciągnąć ich z mieszkań, komórek, nor, w których przebywali, i umożliwić im pełniejsze spojrzenie na świat, na siebie i na Boga. W tym celu zapoczątkowała rekolekcje wyjazdowe dla chorych; nie było to łatwe. Znalezienie miejsca, rekolekcjonisty, obsługi lekarskiej i pielęgniarskiej oraz wolontariuszy i zorganizowanie transportu przekraczało, wydawać by się mogło, możliwości jednego człowieka. Pani Hanna poradziła sobie ze wszystkim. Najpierw, w początkach lat 60., rozpoczęły się u gościnnych księży salwatorianów w ich domu rekolekcyjnym w Trzebini rekolekcje dla chorych i niepełnosprawnych. Cztery kilkudniowe turnusy każdego roku. Do prowadzenia takich rekolekcji poproszono i mnie. Wygłoszone nauki spisano, a TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów uznało, że po przeszło pół wieku treść może być przydatna i chorym, i zdrowym. Ocenę pozostawiam Czytelniczkom/Czytelnikom.

Dzisiaj, kiedy jestem już w dziewięćdziesiątym czwartym roku życia i wózek inwalidzki jest moją codziennością, polecam Błogosławionej Hannie wszystkich, którzy aktualnie dotknięci są rozmaitymi cierpieniami, by cieszyli się współczuciem i zrozumieniem tych, którzy się nimi opiekują, oraz instytucji opieki społecznej. Ufam, że jej wstawiennictwo ulży doli wielu cierpiących, a ją samą ujrzymy według wyroków Boga Miłosiernego w chwale świętych / Leon Knabit OSB

Napisz recenzje

E-book - W poszukiwaniu Boga

E-book - W poszukiwaniu Boga

Publikacja powstała z okazji 70-lecia święceń kapłańskich ojca Leona Knabita OSB

Starożytni Grecy umieścili na fasadzie świątyni Apollina w Delfach napis: gnothi seauton – „poznaj samego siebie”. To zdanie, aktualne do dzisiaj, powtarzane jest często przez psychologów i psychoterapeutów jako rada w rozwiązywaniu rozmaitych problemów osobowościowych. Nie przypuszczali nasi przodkowie, że zdanie to nabierze pełnego sensu, gdy na ziemię przyjdzie Bóg Wcielony, Człowiek, Jezus Chrystus. Święty Jan Paweł II powie potem: „Człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa!”. Ludzie nie mają zbyt wiele czasu na poznawanie siebie. Nie znają siebie i nie znają innych – nawet tych z bliskiego otoczenia. Jednak każdy, biedny czy bogaty, zapracowany czy używający świata do woli, zdrowy czy chory, musi się zmierzyć kiedyś z pytaniami: Po co ja żyję? Po co jest dobro i zło? Jaki jest sens tego wszystkiego? I każdy prędzej czy później poczuje potrzebę zatrzymania się na chwilę, jak przy czerwonym świetle, nawet gdy się bardzo śpieszy – jak mówi pewna znana piosenka: „Zatrzymaj się na chwilę i pomyśl, po co żyjesz”.

Na całym świecie ludzie myślący, którzy chcą dopomóc innym w zastanowieniu się nad sobą, organizują różne spotkania, kursy, warsztaty lub choćby strefy ciszy dla tych wszystkich, którzy mają już dość pośpiesznego życia. Kościół ofiarowuje rekolekcje. Te zwyczajne, dla ogółu wiernych, w Adwencie czy Wielkim Poście oraz stanowe: dla nauczycieli, prawników, artystów, księży, zakonnic, pracowników Kurii Rzymskiej (tak!), parlamentarzystów, młodzieży i innych grup… Nie zapomniano także i o chorych. Już przed wojną nadawano dla nich audycje radiowe prowadzone przez ks. Michała Rękasa. W kolejnych latach, zwłaszcza w ostatnim czasie, pomagano chorym wejść głębiej w życie świata – a w tym i w życie religijne – poprzez radio, telewizję i Internet.

Zaraz po wojnie sytuacja była bardzo trudna: było wielu chorych i niepełnosprawnych, samotnych, zaniedbanych, przebywających w dramatycznych nieraz warunkach. W Krakowie znalazł się dla nich ratunek. Błogosławiona już dzisiaj Hanna Chrzanowska, córka wybitnego profesora Ignacego Chrzanowskiego, była pielęgniarką z powołania. W każdym chorym widziała człowieka, któremu trzeba pomóc. W miarę jak zbliżała się do Boga – w czym pomógł jej kontakt z opactwem tynieckim, którego oblatką została – coraz bardziej widziała w chorym Chrystusa. Władze komunistyczne utrudniały jej pracę w publicznej służbie zdrowia ze względu na jej „przednaukowe myślenie”. Nie zerwała jednak z opieką zdrowotną i poświęciła się przede wszystkim pielęgniarstwu domowemu i parafialnemu. Sama nie lękała się najtrudniejszych „przypadków” i wciągała do tej pracy innych, zwłaszcza siostry zakonne i młodzież z duszpasterstw akademickich. W tej służbie wspierał ją, także materialnie, Kościół. Ks. Ferdynand Machay, infułat z kościoła mariackiego, i ks. Karol Wojtyła, który z biegiem czasu jako ordynariusz krakowski miał większe możliwości, zostali wprost zarażeni problemem chorych. Do nich dołączyło wielu innych księży. Hanna Chrzanowska uważała, że chodzenie do chorych i niepełnosprawnych to jeszcze nie wszystko. Chciała wyciągnąć ich z mieszkań, komórek, nor, w których przebywali, i umożliwić im pełniejsze spojrzenie na świat, na siebie i na Boga. W tym celu zapoczątkowała rekolekcje wyjazdowe dla chorych; nie było to łatwe. Znalezienie miejsca, rekolekcjonisty, obsługi lekarskiej i pielęgniarskiej oraz wolontariuszy i zorganizowanie transportu przekraczało, wydawać by się mogło, możliwości jednego człowieka. Pani Hanna poradziła sobie ze wszystkim. Najpierw, w początkach lat 60., rozpoczęły się u gościnnych księży salwatorianów w ich domu rekolekcyjnym w Trzebini rekolekcje dla chorych i niepełnosprawnych. Cztery kilkudniowe turnusy każdego roku. Do prowadzenia takich rekolekcji poproszono i mnie. Wygłoszone nauki spisano, a TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów uznało, że po przeszło pół wieku treść może być przydatna i chorym, i zdrowym. Ocenę pozostawiam Czytelniczkom/Czytelnikom.

Dzisiaj, kiedy jestem już w dziewięćdziesiątym czwartym roku życia i wózek inwalidzki jest moją codziennością, polecam Błogosławionej Hannie wszystkich, którzy aktualnie dotknięci są rozmaitymi cierpieniami, by cieszyli się współczuciem i zrozumieniem tych, którzy się nimi opiekują, oraz instytucji opieki społecznej. Ufam, że jej wstawiennictwo ulży doli wielu cierpiących, a ją samą ujrzymy według wyroków Boga Miłosiernego w chwale świętych / Leon Knabit OSB