Pomyłka Zobacz większe

43,60 zł

Informacje dodatkowe

Wydanie Pierwsze, 2019
Seria Biblioteka Christianitas. Literatura
ISBN 9788373549388
Oprawa Miękka ze skrzydełkami
Format 145x205
Stron 321

Podziel się

Marta Kwaśnicka

Pomyłka

Niech państwu będzie. Poddaję się.

To nie było wspaniałe zwycięstwo, raczej jedno z tych wymęczonych i cierpliwie wyczekanych, kiedy zwycięzca jest tak samo wyczerpany jak ten, kogo pokonał. Niemniej jednak książka należała do nas. Była to „Odyseja” w oryginale, dzieło o powrocie do domu, wbrew fatum i niechęci bogów. Przez chwilę cieszyliśmy się jak dzieci jej grubymi kartkami, notatkami, które kiedyś ktoś zrobił na marginesie miękkim ołówkiem. Okładka była sztywna, obłożona zielonym materiałem, tytuł wypisano zaś na grzbiecie złotymi literami. Dzisiaj już się nie wydaje książek w taki sposób. Są jedynie nośnikami treści, a nie dziełami rzemiosła, ta była zaś przede wszystkim porządnym przedmiotem. Na eleganckiej karcie tytułowej widniała dedykacja. Pochodziła z 1831 roku. Wpisała ją kobieca ręka, pismo było szlachetne i wyraźne: To my dear son T. from his affectionate mother. Please come home. Dla mojego drogiego syna T. od kochającej matki. Proszę, wróć do domu.

Więcej szczegółów

W mgnieniu oka cała moja historia stała się dla mnie jasna. Jeśli zwykle zatem brakowało mi zapału do robienia różnych pożytecznych czynności, było tak właśnie dlatego, że należałem do zarażonych. Czytanie innych autorów, pisanie rozprawek i artykułów – to zawsze były jedynie półśrodki, czynności przypominające oglądanie butelki, w której ktoś zakorkował sekretny napój; oglądanie ze świadomością, że język nigdy nie poczuje smaku tej mikstury, ponieważ z jakichś powodów zawartość nie została przeznaczona dla mnie. W zasadzie nie znałem tych powodów, ale pokornie trzymałem się z daleka, chociaż byłem wyjątkowo złakniony. Nawet nie wiedziałem, jak bardzo męczyło mnie pragnienie – to okazało się dopiero później, kiedy zacząłem je sycić / TRIUMF /

Niektórzy rzucali swoim dawnym miłościom rozgoryczone farewell i znikali, albo dziwaczeli na zdecydowanie zbyt niskich posadach i po pewnym czasie, jeśli w ogóle wchodzili w potyczki słowne czy ideowe, to już tylko z samymi sobą. Na ulicach widywało się przecież wielu takich – zamyślonych, mówiących do siebie, dziwnie sfrustrowanych.

Wtedy jednak, kiedy stałam oparta o okno wagonu, nie rozumiałam jeszcze tego zakrzywienia niektórych polskich biografii, tego, że, jakkolwiek brzmiało to pretensjonalnie i górnolotnie, to rzeczywiście tak było: w Polsce z dobrze zapowiadających się ludzi ciągle zbyt często robiono wariatów. Wtedy jechałam tramwajem na zajęcia i, chociaż wsłuchiwałam się w historię kloszarda, myślami byłam w innym miejscu / SZMACIARZ /

Napisz recenzje

Pomyłka

Pomyłka

Niech państwu będzie. Poddaję się.

To nie było wspaniałe zwycięstwo, raczej jedno z tych wymęczonych i cierpliwie wyczekanych, kiedy zwycięzca jest tak samo wyczerpany jak ten, kogo pokonał. Niemniej jednak książka należała do nas. Była to „Odyseja” w oryginale, dzieło o powrocie do domu, wbrew fatum i niechęci bogów. Przez chwilę cieszyliśmy się jak dzieci jej grubymi kartkami, notatkami, które kiedyś ktoś zrobił na marginesie miękkim ołówkiem. Okładka była sztywna, obłożona zielonym materiałem, tytuł wypisano zaś na grzbiecie złotymi literami. Dzisiaj już się nie wydaje książek w taki sposób. Są jedynie nośnikami treści, a nie dziełami rzemiosła, ta była zaś przede wszystkim porządnym przedmiotem. Na eleganckiej karcie tytułowej widniała dedykacja. Pochodziła z 1831 roku. Wpisała ją kobieca ręka, pismo było szlachetne i wyraźne: To my dear son T. from his affectionate mother. Please come home. Dla mojego drogiego syna T. od kochającej matki. Proszę, wróć do domu.