Zwiastunowi z gór. I oaza w Rzymie Zobacz większe

29,00 zł

Informacje dodatkowe

Wydanie Pierwsze, 2013
ISBN 9788373544604
Oprawa Miękka
Format 145x205
Stron 258
Brak Tekst który się nie wyświetla i musi być na końcu, jeśli nie ma podtyułu

Podziel się

Joanna M. Jurkiewicz

Zwiastunowi z gór

Czy wspomnienia z wizyty w Rzymie sprzed 30 lat mogą dziś zadziwić? Zwłaszcza takie, które dotyczą Jana Pawła II?

Dziś Rzym jest na wyciągnięcie ręki, a Papież Polak budzi już zdecydowanie mniejsze emocje. We wspomnieniach tych urzeka coś innego... Oto dojrzała kobieta postanowiła skonfrontować się ze swoją młodością, której ważnym elementem były wydarzenia z sierpnia 1979 roku, kiedy to członkowie ruchu oazowego z entuzjazmem odpowiedzieli na zaproszenie Jana Pawła II. To opowieść o energii drzemiącej w młodzieżowym ruchu katolickim, nieprzemijalności wartości, sile więzi prawdziwej przyjaźni, wielkości prostych ludzi. 

Autorka szybko staje się dla czytelnika Joasią, a jej pióro tak pociągające jak jej charakter przeprowadza nas po wspomnieniach to prozą, to wierszem, to dialogami. To książka zarówno dla tych, którzy chcieliby nauczyć się przeżywać swoją drugą młodość, jak i dla tych, którzy nie chcą zmarnować pierwszej...

Nareszcie nadszedł ten dzień, lądujemy w Rzymie! Jest 31 lipca 1979 roku. Lotnisko Fiumicino imienia Leonarda da Vinci. Niestety, nie zapisałam wtedy godziny startu i lądowania samolotu czarterowego Tu-134, zbyt wielkie były emocje, nie przywiązywałam wagi do takich drobiazgów.

W Rzymie musiało być wczesne popołudnie, bo po opuszczeniu pokładu samolotu, na płycie lotniska uderzyła nas fala upału (w Polsce wówczas nie znałam aż tak gorących dni nawet w środku lata), i potem jeszcze dość długo trwał piękny, słoneczny dzień, zanim nadszedł wieczór i trochę ochłody.

Pamiętam, że lot z Warszawy trwał około dwóch godzin i nie obyło się bez przygód. Po raz pierwszy w swoim, wówczas osiemnastoletnim życiu, wsiadłam do samolotu i od razu trafiłam na burzę z piorunami! Tym rejsem, oprócz innych pasażerów, leciało nas, z planowanych na Rzymski III stopień Oazy stu dwudziestu osób, może dwadzieścioro (reszta w kilku grupach zjeżdżała się jeszcze przez cztery dni).

Napisz recenzje

Zwiastunowi z gór

Zwiastunowi z gór

Czy wspomnienia z wizyty w Rzymie sprzed 30 lat mogą dziś zadziwić? Zwłaszcza takie, które dotyczą Jana Pawła II?

Dziś Rzym jest na wyciągnięcie ręki, a Papież Polak budzi już zdecydowanie mniejsze emocje. We wspomnieniach tych urzeka coś innego... Oto dojrzała kobieta postanowiła skonfrontować się ze swoją młodością, której ważnym elementem były wydarzenia z sierpnia 1979 roku, kiedy to członkowie ruchu oazowego z entuzjazmem odpowiedzieli na zaproszenie Jana Pawła II. To opowieść o energii drzemiącej w młodzieżowym ruchu katolickim, nieprzemijalności wartości, sile więzi prawdziwej przyjaźni, wielkości prostych ludzi. 

Autorka szybko staje się dla czytelnika Joasią, a jej pióro tak pociągające jak jej charakter przeprowadza nas po wspomnieniach to prozą, to wierszem, to dialogami. To książka zarówno dla tych, którzy chcieliby nauczyć się przeżywać swoją drugą młodość, jak i dla tych, którzy nie chcą zmarnować pierwszej...

Nareszcie nadszedł ten dzień, lądujemy w Rzymie! Jest 31 lipca 1979 roku. Lotnisko Fiumicino imienia Leonarda da Vinci. Niestety, nie zapisałam wtedy godziny startu i lądowania samolotu czarterowego Tu-134, zbyt wielkie były emocje, nie przywiązywałam wagi do takich drobiazgów.

W Rzymie musiało być wczesne popołudnie, bo po opuszczeniu pokładu samolotu, na płycie lotniska uderzyła nas fala upału (w Polsce wówczas nie znałam aż tak gorących dni nawet w środku lata), i potem jeszcze dość długo trwał piękny, słoneczny dzień, zanim nadszedł wieczór i trochę ochłody.

Pamiętam, że lot z Warszawy trwał około dwóch godzin i nie obyło się bez przygód. Po raz pierwszy w swoim, wówczas osiemnastoletnim życiu, wsiadłam do samolotu i od razu trafiłam na burzę z piorunami! Tym rejsem, oprócz innych pasażerów, leciało nas, z planowanych na Rzymski III stopień Oazy stu dwudziestu osób, może dwadzieścioro (reszta w kilku grupach zjeżdżała się jeszcze przez cztery dni).