Zobacz większe
25,40 zł
ISBN | 9788373548671 |
Format | PDF, MOBI, EPUB |
Ebook | https://tyniec.com.pl/monastycyzm/438-twarze-ojcow-pustyni-9788373544680.html |
Oglądani z daleka, poznawani przez syntetyczne relacje historyków Kościoła, pierwsi egipscy mnisi zlewają się w jedną szaroburą masę: wszystko to zakapturzone, wszystko ucieka od ludzi, pości, umartwia się i podobno z jakiejś niejasnej racji ma blisko do Pana Boga. Cóż, równie bezkształtnie wygląda każda grupa ludzka, albo i każdy gatunek stworzeń, widziany z zewnątrz. Oprócz informacji rzetelnych składają się na taki obraz także bajki, nieporozumienia i rzadko kwestionowane tzw. poglądy obiegowe. Mamy takie poglądy i przekonania o różnych narodach, mamy i o grupach zawodowych. Ojcowie Pustyni dzielą po prostu wspólny los wszystkich „obcych”. I jak człowiek, który na przykład doskonale wie od dziecka, „jacy są Niemcy”, a kiedy wreszcie pojedzie do Niemiec, zaczyna odkrywać, że są – jak wszyscy ludzie – bardzo różni, tak i ten dopiero, kto zawiera bliższą znajomość z Ojcami, zaczyna odkrywać różnice: usposobień, charakterów, stylu pobożności.
Kiedy się nad tym choćby przez chwilę zastanowić, to rzecz jest oczywista, tylko że jest to jedna z tych oczywistości, nad którymi człowiek rzadko się zastanawia. A przecież jeśli nawet we własnej rodzinie możemy zobaczyć tyle indywidualności, tak bardzo od siebie różnych („i skąd się nam taki wziął, do nikogo w domu niepodobny?”), to dlaczego analogiczne różnice nie mogą istnieć i w innej grupie, choćby żyła ona na pustyni, i to z własnego wyboru? Każdy z nas spotkałby wśród Ojców takich, z którymi znalazłby wspólny język, ale i takich, z którymi zupełnie by się nie potrafił dogadać. A także takich, do których po tzw. „wymianie poglądów, odbywającej się w przyjacielskiej atmosferze”, odnosiłby się z szacunkiem, ale na dystans. Cykl sylwetek, który mieści się w tym tomiku, może nam pomóc wybrać na egipskiej pustyni swoich przyjaciół.
Oni sami zapewne dziwiliby się takiemu ujęciu; ci przynajmniej, którzy nie tylko w odbiorze „straszą” dzisiejszych czytelników, ale nawet i w życiu potrafili zachowywać się w sposób odstraszający. A przecież każdy z nich nosił w sobie jakąś wewnętrzną prawdę, której był wierny i z której wynikał jego sposób życia: jeżeli coś w tym życiu negowali, to tylko po to, żeby coś innego tym mocniej potwierdzić. Może uda nam się przynajmniej zrozumieć: Arseniusza, Teodora z Ferme, Besariona? Bo z Agatonem albo Pojmenem zaprzyjaźnić się można bez trudu.
E-book - Twarze Ojców Pustyni
Oglądani z daleka, poznawani przez syntetyczne relacje historyków Kościoła, pierwsi egipscy mnisi zlewają się w jedną szaroburą masę: wszystko to zakapturzone, wszystko ucieka od ludzi, pości, umartwia się i podobno z jakiejś niejasnej racji ma blisko do Pana Boga. Cóż, równie bezkształtnie wygląda każda grupa ludzka, albo i każdy gatunek stworzeń, widziany z zewnątrz. Oprócz informacji rzetelnych składają się na taki obraz także bajki, nieporozumienia i rzadko kwestionowane tzw. poglądy obiegowe. Mamy takie poglądy i przekonania o różnych narodach, mamy i o grupach zawodowych. Ojcowie Pustyni dzielą po prostu wspólny los wszystkich „obcych”. I jak człowiek, który na przykład doskonale wie od dziecka, „jacy są Niemcy”, a kiedy wreszcie pojedzie do Niemiec, zaczyna odkrywać, że są – jak wszyscy ludzie – bardzo różni, tak i ten dopiero, kto zawiera bliższą znajomość z Ojcami, zaczyna odkrywać różnice: usposobień, charakterów, stylu pobożności.
Kiedy się nad tym choćby przez chwilę zastanowić, to rzecz jest oczywista, tylko że jest to jedna z tych oczywistości, nad którymi człowiek rzadko się zastanawia. A przecież jeśli nawet we własnej rodzinie możemy zobaczyć tyle indywidualności, tak bardzo od siebie różnych („i skąd się nam taki wziął, do nikogo w domu niepodobny?”), to dlaczego analogiczne różnice nie mogą istnieć i w innej grupie, choćby żyła ona na pustyni, i to z własnego wyboru? Każdy z nas spotkałby wśród Ojców takich, z którymi znalazłby wspólny język, ale i takich, z którymi zupełnie by się nie potrafił dogadać. A także takich, do których po tzw. „wymianie poglądów, odbywającej się w przyjacielskiej atmosferze”, odnosiłby się z szacunkiem, ale na dystans. Cykl sylwetek, który mieści się w tym tomiku, może nam pomóc wybrać na egipskiej pustyni swoich przyjaciół.
Oni sami zapewne dziwiliby się takiemu ujęciu; ci przynajmniej, którzy nie tylko w odbiorze „straszą” dzisiejszych czytelników, ale nawet i w życiu potrafili zachowywać się w sposób odstraszający. A przecież każdy z nich nosił w sobie jakąś wewnętrzną prawdę, której był wierny i z której wynikał jego sposób życia: jeżeli coś w tym życiu negowali, to tylko po to, żeby coś innego tym mocniej potwierdzić. Może uda nam się przynajmniej zrozumieć: Arseniusza, Teodora z Ferme, Besariona? Bo z Agatonem albo Pojmenem zaprzyjaźnić się można bez trudu.
Odbiorca: :
* Pola wymagane
lub Anuluj
Krzysztof
: To zwięzłe wprowadzenie do historii dawnych pustelników. O większości z nich wiadomo niewiele więc Autorka skrzętnie wskazuje co jest wiedzą a co przypuszczeniem. Rzecz czyta się naprawdę świetnie i... wartko. Po przeczytaniu nabrałem apetytu na inne dzieła Autorki. Gorąco polecam.Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, ur. w 1939 r., benedyktynka, historyk życia zakonnego, tłumaczka. Studiowała filologię polską i filozofię na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologię na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora honoris causa. Autorka wielu prac teologicznych i historycznych, felietonistka. Napisała m.in. nagrodzoną (KLIO) w 1997 roku monografię „Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII do końca XVIII wieku”. Wielką popularność zyskała wydając „Oślicę Balaama. Apel do duchownych panów” (2018). Obecnie wygłasza konferencje w ramach Weekendowych Rekolekcji Benedyktyńskich w Opactwie w Żarnowcu na Pomorzu, w którym pełni funkcję przeoryszy.