-40%
Zobacz większe
45,00 zł
75,00 zł
Wydanie | I, 2020 |
ISBN | 9788382050356 |
Oprawa | Miękka ze skrzydełkami |
Format | 160x240 mm |
Stron | 126 |
Podtytuł | Do nauczania pisma szkolnego dla nauczycieli i rodziców |
Wszystko zaczęło się od przedwojennych zeszytów Zosi, odnalezionych przeze mnie na krakowskim targu staroci. Niepozorne, z dość niezdarnie wykreślonymi literkami, ale za to z lat 1931–1933, z nadrukowaną na okładce nazwą przedmiotu „Kaligrafja polska” (pisownia oryginalna). Pięć zeszytów uczennicy, która w pierwszym z nich uczy się dopiero, jeszcze ołówkiem, stawiać elementy liter, tj. owale i laseczki, w kolejnych kreśli pojedyncze litery, już stalówką o coraz smuklejszych i coraz bardziej wyrafinowanych kształtach, aż po ostatni zeszyt, w którym Zosia, dwa lata później, kaligrafuje już całe zdania literami przypominającymi w swej konstrukcji kursywę angielską. Były też kartki i listy z pierwszej połowy XX wieku, które zawsze budzą niedające spokoju pytanie: „dlaczego ludzie kiedyś pisali piękniej? Co takiego stało się, że nie potrafimy dziś pisać ładnie i czytelnie?”. Sama przez dość długi czas obwiniałam za ten stan rzeczy porzucenie stalówki maczanej w kałamarzu na rzecz długopisu i to właśnie długopis – skądinąd świetny, moim zdaniem, wynalazek – uczyniłam kozłem ofiarnym historii piśmiennictwa.
Nie dawał mi jednak spokoju fakt, iż osoby starsze nawet długopisem potrafiły kreślić ładne kształty liter, a ich charakter pisma pomimo dojrzałego już wieku (trzeba bowiem wiedzieć, że charakter pisma, podobnie jak nasza osobowość, zmienia się wraz z wiekiem – dojrzewa, a potem się starzeje) wciąż budził podziw. Wreszcie zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno to długopis powinniśmy winić za problemy z pisaniem u większości z nas. Słyszałam o wciąż nowych tezach: że brak czasu, że nie piszemy, że nie ćwiczymy, że zła technika, że zła metodyka, że za szybko i że za późno. Czułam jednak, że problem tkwi w innym miejscu.
Postanowiłam dokładniej przyjrzeć się współcześnie nauczanym literom. Wydrukowałam oficjalny szkolny elementarz (o ile pamiętam, nie był wtedy dostępny w formie książkowej do zakupu w księgarniach) i zaczęłam przeglądać go strona po stronie. Pomijam stronę estetyczną, ilustracje, metodykę. Skoncentrowałam się na samych literach, bo na tym – zdaje się – znam. Trudno było jednak poświęcić mu więcej uwagi. Poraziła mnie ilość błędów, chaos, brak logiki w konstrukcji liter, brak harmonii i proporcji.
Na warsztaty kaligrafii, które prowadzę nieprzerwanie od 2006 roku, przyjeżdżają osoby z całej Polski i bardzo często wśród uczestników pojawiają się nauczyciele nauczania początkowego, którzy zaniepokojeni tym, jak piszą ich uczniowie, próbują zrozumieć, co oni, jako nauczyciele, robią nie tak. To często pojawiające się pytanie kursantów zainspirowało mnie do napisania programu autorskiego warsztatu, który nazwałam „Kaligrafia przedwojenna”, a jednym z jego punktów jest wykład o konstrukcji litery elementarzowej oraz zestawienie liter nauczanych w szkole przedwojennej ze współczesnymi… / Ewa Landowska, fragment Wstępu /
BARDZO WAŻNA UWAGA DO "PODRĘCZNIKA DO ELEMENTARZA". Proszę się nie dziwić, jeżeli po otwarciu egzemplarza zobaczycie goły grzbiet z widocznym szyciem, to był zamierzony cel. Już wyjaśniamy, dlaczego… Książka „Podręcznik do elementarza” oprawiona jest w specjalną oprawę, zwaną broszurą szwajcarską. Cecha charakterystyczna takiego rodzaju oprawy to otwarty grzbiet i umocowanie okładki tylko do tylnej części bloku książki. Dzięki temu rozwiązaniu można zobaczyć łączenie składek, które, podobnie jak w książce dawnej, są szyte i tworzą dekoracyjne „zwięzy”. Oprawa taka jest bardzo estetyczna i trwała dzięki dodatkowemu klejeniu... A więc prosimy, by się nie martwić – nie jest to jakiś defekt i niedopracowanie.
Więcej informacji znajdziesz na stronie elementarz.info
Podręcznik do elementarza
Wszystko zaczęło się od przedwojennych zeszytów Zosi, odnalezionych przeze mnie na krakowskim targu staroci. Niepozorne, z dość niezdarnie wykreślonymi literkami, ale za to z lat 1931–1933, z nadrukowaną na okładce nazwą przedmiotu „Kaligrafja polska” (pisownia oryginalna). Pięć zeszytów uczennicy, która w pierwszym z nich uczy się dopiero, jeszcze ołówkiem, stawiać elementy liter, tj. owale i laseczki, w kolejnych kreśli pojedyncze litery, już stalówką o coraz smuklejszych i coraz bardziej wyrafinowanych kształtach, aż po ostatni zeszyt, w którym Zosia, dwa lata później, kaligrafuje już całe zdania literami przypominającymi w swej konstrukcji kursywę angielską. Były też kartki i listy z pierwszej połowy XX wieku, które zawsze budzą niedające spokoju pytanie: „dlaczego ludzie kiedyś pisali piękniej? Co takiego stało się, że nie potrafimy dziś pisać ładnie i czytelnie?”. Sama przez dość długi czas obwiniałam za ten stan rzeczy porzucenie stalówki maczanej w kałamarzu na rzecz długopisu i to właśnie długopis – skądinąd świetny, moim zdaniem, wynalazek – uczyniłam kozłem ofiarnym historii piśmiennictwa.
Nie dawał mi jednak spokoju fakt, iż osoby starsze nawet długopisem potrafiły kreślić ładne kształty liter, a ich charakter pisma pomimo dojrzałego już wieku (trzeba bowiem wiedzieć, że charakter pisma, podobnie jak nasza osobowość, zmienia się wraz z wiekiem – dojrzewa, a potem się starzeje) wciąż budził podziw. Wreszcie zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno to długopis powinniśmy winić za problemy z pisaniem u większości z nas. Słyszałam o wciąż nowych tezach: że brak czasu, że nie piszemy, że nie ćwiczymy, że zła technika, że zła metodyka, że za szybko i że za późno. Czułam jednak, że problem tkwi w innym miejscu.
Postanowiłam dokładniej przyjrzeć się współcześnie nauczanym literom. Wydrukowałam oficjalny szkolny elementarz (o ile pamiętam, nie był wtedy dostępny w formie książkowej do zakupu w księgarniach) i zaczęłam przeglądać go strona po stronie. Pomijam stronę estetyczną, ilustracje, metodykę. Skoncentrowałam się na samych literach, bo na tym – zdaje się – znam. Trudno było jednak poświęcić mu więcej uwagi. Poraziła mnie ilość błędów, chaos, brak logiki w konstrukcji liter, brak harmonii i proporcji.
Na warsztaty kaligrafii, które prowadzę nieprzerwanie od 2006 roku, przyjeżdżają osoby z całej Polski i bardzo często wśród uczestników pojawiają się nauczyciele nauczania początkowego, którzy zaniepokojeni tym, jak piszą ich uczniowie, próbują zrozumieć, co oni, jako nauczyciele, robią nie tak. To często pojawiające się pytanie kursantów zainspirowało mnie do napisania programu autorskiego warsztatu, który nazwałam „Kaligrafia przedwojenna”, a jednym z jego punktów jest wykład o konstrukcji litery elementarzowej oraz zestawienie liter nauczanych w szkole przedwojennej ze współczesnymi… / Ewa Landowska, fragment Wstępu /
BARDZO WAŻNA UWAGA DO "PODRĘCZNIKA DO ELEMENTARZA". Proszę się nie dziwić, jeżeli po otwarciu egzemplarza zobaczycie goły grzbiet z widocznym szyciem, to był zamierzony cel. Już wyjaśniamy, dlaczego… Książka „Podręcznik do elementarza” oprawiona jest w specjalną oprawę, zwaną broszurą szwajcarską. Cecha charakterystyczna takiego rodzaju oprawy to otwarty grzbiet i umocowanie okładki tylko do tylnej części bloku książki. Dzięki temu rozwiązaniu można zobaczyć łączenie składek, które, podobnie jak w książce dawnej, są szyte i tworzą dekoracyjne „zwięzy”. Oprawa taka jest bardzo estetyczna i trwała dzięki dodatkowemu klejeniu... A więc prosimy, by się nie martwić – nie jest to jakiś defekt i niedopracowanie.
Więcej informacji znajdziesz na stronie elementarz.info
Odbiorca: :
* Pola wymagane
lub Anuluj
Izabela Barankiewicz – nauczyciel dyplomowany, neurologopeda z wieloletnim stażem, terapeuta wczesnej interwencji i wspomagania rozwoju dziecka, absolwentka polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autorka wierszy wydanych przez Rzecznika Praw Dziecka pod patronatem Międzynarodowej Kapituły Orderu Uśmiechu w tomiku „Wszystkie dzieci są nasze”. Autorka wierszy napisanych do „Elementarza do nauki pisania i czytania”. Studentka studiów nad dzieciństwem i prawami dziecka Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Chce, by jej wiersze pomagały dzieciom rozumieć świat, a dorosłym zrozumieć dzieci.
dr Kamila Piazza – artystka rzeźbiarka, doktor Sztuk Pięknych. Laureatka Stypendium Twórczego Prezydenta Miasta Krakowa (2011) oraz Stypendium Twórczego im. Henry’ego Dorena (2010). Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie na Wydziale Rzeźby (2011) i Grafiki (2009). Ilustratorka „Elementarza do nauki pisania i czytania”. Doktorantka Wydziału Sztuki i Nauki na Uniwersytecie Paryskim Pantheon Sorbonne I pod kierunkiem prof. Olgi Kisselevej.
dr hab. Monika Wojtaszek-Dziadusz – absolwentka Wydziału Form Przemysłowych Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Od 1998 roku pracuje na macierzystym Wydziale w Katedrze Komunikacji Wizualnej. Obecnie prowadzi tam Pracownię projektowania typografii i opakowań. Projektuje książki oraz plakaty, znaki, identyfikacje firm, a także opakowania.
Ewa Landowska - kaligrafią zajmuje się od roku 1999. Od 2006 prowadzi warsztaty, kursy oraz pokazy kaligrafii na terenie całego kraju. Tworzy i projektuje własne kroje pisma w oparciu o klasyczne alfabety. Pracuje zarówno z literą tradycyjną, jak i nowoczesną. Twórczyni Muzeum Kaligrafii i Historii Pisma. Autorka kaligrafii naściennej w Muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolesie. W roku 2015 sporządziła kaligrafowany egzemplarz Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 roku na zlecenie Kancelarii Sejmu. Współpracuje lub współpracowała m.in. z: Muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolesie, Galeria Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach, Kancelaria Sejmu RP, Modus Design Studio Marka Cecuły, ASP Kraków, ASP Wrocław, Muzeum Narodowe w Krakowie, Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie, Fundacja Żyjmy Zdrowo, Muzeum Papiernictwa w Dusznikach Zdroju, Leo Burnett.