Zobacz większe
15,80 zł
ISBN | 9788373549661 |
Format | PDF, MOBI, EPUB |
Ebook | https://tyniec.com.pl/duchowosc/1297-zywot-blogoslawionego-romualda-pustelnika-i-opata-9788373548992.html |
Nieświetny świecie, oto się właśnie na ciebie skarżymy, ponieważ nosisz na sobie nieznośny tłum głupich mędrców, wymownych dla ciebie, a głuchych dla Boga. Masz takich, którzy dzięki próżnej elokwencji i jałowej filozofii potrafią się zuchwale wynosić na szczyty pychy; nie masz takiego, który chciałby się jakoś przyczynić do zbudowania bliźnich i zapisać coś na kartach ku pamięci potomnych. Masz, powiadam, takich, którzy swymi nieustającymi deklamacjami potrafią przemawiać w sądach w procesach dotyczących spraw świeckich; nie masz zaś takiego, który mógłby pośród świętego Kościoła opisać cnoty i sławne czyny chociaż jednego ze świętych. O ile istnieją jacyś mędrcy, to po to, by czynić zło, nie umieją zaś czynić dobra. Oto bowiem minęło już prawie piętnaście lat, odkąd błogosławiony Romuald, zrzuciwszy brzemię ciała, przeniósł się do Królestwa Niebieskiego, a nie znalazł się dotąd żaden z mędrców, który napisałby bodaj piórem historyka o tak wielu cudach jego życia, a czyniąc zadość gorliwej pobożności wiernych, przekazał je, aby ku powszechnemu pożytkowi były czytane z pulpitu pośród Kościoła świętego. Dla nas zaś, zaszytych w ciasnym kąciku celi, pożyteczniej było, jak już wspomnieliśmy, własne grzechy przyzywać ustawicznie przed oczy duszy, niż układać historię cudzej cnoty. Bardziej przydatne było opłakiwanie mroków popełnionej winy, niż zaciemnianie niewprawną mową jaśniejących znaków świętości. Wszelako przez cały rok, a zwłaszcza w jego święto, rzesza wiernych napływa do jego grobu z odległych krain ziemi; widzą oni cuda, jakie Bóg sprawia za jego pośrednictwem i gorąco pragną usłyszeć historię jego życia, ale nie mogą oczywiście usłyszeć czegoś, czego nie ma. Toteż nie bez racji lękamy się, aby znakomita jego sława, która na razie jest głoszona ustami całego ludu, nie zatarła się całkowicie w ludzkiej pamięci w miarę upływu czasu.
Dlatego, pod wpływem tego lęku, posłuszny prośbom wielu braci i braterskiej miłości, przystępuję – za Bożą sprawą – do spisania tego, czego dowiedziałem się o wspomnianym nadzwyczajnym mężu od jego wybitnych uczniów, i spróbuję za pomocą pisma naszkicować początek, przebieg i kres jego życia, nie układając jednak – jako człowiek niewprawny – historii, lecz tworząc swego rodzaju krótkie wspomnienie. Przede wszystkim zaś pragnę, aby mój czytelnik wiedział jedno: że w tej mojej opowiastce nie będę gromadzić wielu dokonanych przezeń cudów, lecz raczej postaram się przekazać dyscyplinę jego obyczajów, co pod każdym względem służy zbudowaniu.
E-book - Żywot błogosławionego Romualda, pustelnika i opata
Nieświetny świecie, oto się właśnie na ciebie skarżymy, ponieważ nosisz na sobie nieznośny tłum głupich mędrców, wymownych dla ciebie, a głuchych dla Boga. Masz takich, którzy dzięki próżnej elokwencji i jałowej filozofii potrafią się zuchwale wynosić na szczyty pychy; nie masz takiego, który chciałby się jakoś przyczynić do zbudowania bliźnich i zapisać coś na kartach ku pamięci potomnych. Masz, powiadam, takich, którzy swymi nieustającymi deklamacjami potrafią przemawiać w sądach w procesach dotyczących spraw świeckich; nie masz zaś takiego, który mógłby pośród świętego Kościoła opisać cnoty i sławne czyny chociaż jednego ze świętych. O ile istnieją jacyś mędrcy, to po to, by czynić zło, nie umieją zaś czynić dobra. Oto bowiem minęło już prawie piętnaście lat, odkąd błogosławiony Romuald, zrzuciwszy brzemię ciała, przeniósł się do Królestwa Niebieskiego, a nie znalazł się dotąd żaden z mędrców, który napisałby bodaj piórem historyka o tak wielu cudach jego życia, a czyniąc zadość gorliwej pobożności wiernych, przekazał je, aby ku powszechnemu pożytkowi były czytane z pulpitu pośród Kościoła świętego. Dla nas zaś, zaszytych w ciasnym kąciku celi, pożyteczniej było, jak już wspomnieliśmy, własne grzechy przyzywać ustawicznie przed oczy duszy, niż układać historię cudzej cnoty. Bardziej przydatne było opłakiwanie mroków popełnionej winy, niż zaciemnianie niewprawną mową jaśniejących znaków świętości. Wszelako przez cały rok, a zwłaszcza w jego święto, rzesza wiernych napływa do jego grobu z odległych krain ziemi; widzą oni cuda, jakie Bóg sprawia za jego pośrednictwem i gorąco pragną usłyszeć historię jego życia, ale nie mogą oczywiście usłyszeć czegoś, czego nie ma. Toteż nie bez racji lękamy się, aby znakomita jego sława, która na razie jest głoszona ustami całego ludu, nie zatarła się całkowicie w ludzkiej pamięci w miarę upływu czasu.
Dlatego, pod wpływem tego lęku, posłuszny prośbom wielu braci i braterskiej miłości, przystępuję – za Bożą sprawą – do spisania tego, czego dowiedziałem się o wspomnianym nadzwyczajnym mężu od jego wybitnych uczniów, i spróbuję za pomocą pisma naszkicować początek, przebieg i kres jego życia, nie układając jednak – jako człowiek niewprawny – historii, lecz tworząc swego rodzaju krótkie wspomnienie. Przede wszystkim zaś pragnę, aby mój czytelnik wiedział jedno: że w tej mojej opowiastce nie będę gromadzić wielu dokonanych przezeń cudów, lecz raczej postaram się przekazać dyscyplinę jego obyczajów, co pod każdym względem służy zbudowaniu.
Odbiorca: :
* Pola wymagane
lub Anuluj
Błogosławiony ów mąż tak bardzo osłaniał się płaszczem pokory przed wiatrem próżnej chwały, że wszystko, z powodu czego mógłby się wydawać w ludzkich oczach kimś nadzwyczajnym, najstaranniej ukrywał i taił. Jednak gdyby wcale nie czynił owych cudów, nie byłby godzien mniejszej czci, wiodąc cudowne życie. O poprzedniku Pana nie czytamy, że czynił cuda, a sama Prawda zaświadcza, że pośród narodzonych z niewiast nie powstał większy niźli on. Niektórzy bowiem sądzą, że zalecają się Bogu, jeśli będą zmyślać kłamstwa, wychwalając cnoty świętych. Nie wiedzą oni zapewne o tym, że Bóg nie potrzebuje naszego kłamstwa, i odrzucając prawdę, którą On jest, przypuszczają, że przypodobają Mu się fałszywym wymysłem. Takich słusznie gani Jeremiasz, mówiąc: Nauczyli swe języki mówić kłamstwa, trudząc się, by postępować niegodziwie. Chociaż bowiem z łatwością mogliby opowiedzieć przekazaną im szczerą prawdę, pocą się w daremnym trudzie, wymyślając to, czego nie wiedzą, i dla tej samej przyczyny, dla której, jak sądzą, stają po stronie Boga jako Jego rzekomi pomocnicy, tak naprawdę uparcie walczą z Bogiem jako fałszywi świadkowie. Świadczy o tym Apostoł, który mówi do Koryntian: A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. Potem zaś dodaje: Okazuje się bowiem, że byliśmy fałszywymi świadkami Boga, skoro przeciwko Bogu świadczyliśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa, którego nie wskrzesił.
Lecz powiedzieliśmy to na wstępie pod wpływem emocji, zmuszeni koniecznością do pisania. A teraz już, z pomocą Boga i modlitw tego, o którym opowiadamy, przejdźmy do dalszej opowieści.
Św. Piotr Damiani (ur. 1007 w Rawennie, zm. 22 lutego 1072 w Faenzie) – był najmłodszym dzieckiem w licznej rodzinie; ojciec szybko umarł, Piotr został porzucony przez matkę i trafił pod opiekę brata. 23-letni chłopak wstąpił w roku 1035 do eremu w Fonte Avellana. W 1043 roku został przeorem Fonte Avellana i zaprowadził w klasztorze zwyczaje zapoczątkowane przez św. Romualda. W 1067 roku zrezygnował z zaszczytów i urzędów, wrócił do klasztoru i odtąd służył dziełu reformy swym piórem; w jego dziełach przeważa w tym okresie problematyka monastyczna i eremitycka. Umarł w Faenzy roku 1072 w czasie powrotu z podróży do swego rodzinnego miasta, do którego został wysłany przez papieża Aleksandra II.