Bożek templariuszy Zobacz większe

30,00 zł

Informacje dodatkowe

Wydanie Drugie, 2011
ISBN 9788373543997
Oprawa Miękka
Format 145x205
Stron 153
Brak Tekst który się nie wyświetla i musi być na końcu, jeśli nie ma podtyułu

Podziel się

Anna Borkowska

Bożek templariuszy

Czy to możliwe, że peryferia średniowiecznej Europy mogą skrywać w sobie tajemnicę dotyczącą pięknej i zarazem tragicznej historii templariuszy? A może właśnie dlatego - że to peryferia - możliwe były na nich nieprawdopodobne wydarzenia? Na te pytania pozwoliłby odpowiedzieć rzekomy bożek templariuszy, tajemniczy obraz, który zawędrował na ziemie Władysława Łokietka w czasach, kiedy we Francji przystąpiono do bezpardonowej likwidacji chluby wypraw krzyżowych. Czy domniemaną siedzibę krzyżowców udało się odnaleźć podczas II Wojny Światowej? Pośród apokryfów dawnych kronik aż roi się od zagadek, których rozwikłanie staje się bliższe, paradoksalnie, właśnie dzięki działaniom wojennym.

Jeżeli ktokolwiek ma wątpliwości, co do tego, że opowieści o templariuszach nadal mogą trzymać w napięciu i budzić fantazję – już dziś powinien zacząć czytać tą książkę! Ta znakomicie napisana powieść zadziwia tym, że historia może odbywać się równolegle i w średniowieczu, i w XX wieku!

W roku Pańskim 1928, w klasztorze cystersów w Sulejowie, jakieś licho podkusiło opata Bernarda, żeby oblekanemu właśnie nowicjuszowi nadać swoje własne imię: także Bernard. Że to, po pierwsze, wielki święty Bernard, patron i wzór zakonu, da sobie radę także i z dwoma na raz; po drugie, nikomu w domu i tak się nie pomyli, kto „ojciec opat”, a kto obecnie „brat Bernard”, w przyszłości zaś „ojciec Bernard”. A po trzecie – tu opat zmrużył oczy i mruknął coś po ła­cinie, w czym wyraźnie dało się odróżnić tylko słowo impetus. Ojcowie także mrugnęli na siebie, przemó­wienie na tym się skończyło i ceremonia obłóczyn po­toczyła się dalej.

W rok później, kiedy przyszło głosować na dopusz­czenie brata Bernarda do ślubów, jeszcze przeszedł, ale znikomą większością głosów. Było już całkiem ja­sne, że jednego świętego Bernarda (tego z Clairvaux) trzeba by złożyć z obu sulejowskich Bernardów, bio­rąc uczoność ojca opata i charakterek braciszka. Nie­mniej, jako się rzekło, jeszcze przeszedł, bo głosujący w kapitule ojcowie wzięli pod uwagę jego prawość i dobre chęci. W rok później już by nie mieli siły kie­rować się tak obiektywnymi względami, bo go już wszyscy mieli dosyć; ale klamka zapadła, nie można było wydalić, trzeba było znosić.

Recenzje

: Co łączy Templariuszy, którzy przestali istnieć na początku XIV wieku z małą wioską Piekelnik zanurzonej w lasach sandomierskich przed i w czasie II Wojny Światowej. Dlaczego w tej małej wiosce w tak okrutnych czasach odżyły ideały i sposób życia Templariuszy. Tą opowieść toczącą się dwutorowo w czasach średniowiecza i w czasach II wojny światowej łączy „bożek templariuszy’ tajemniczy obiekt, którego Templariusze otaczali czcią, a który nigdy nie został odnaleziony.

Lekkość pióra i wspaniały język tak charakterystyczne dla Siostry Małgorzaty Borkowskiej objawia się tutaj w snuciu wciągającej historii. Jednak gdy tematem książki nie jest religia i wiara pisze je jako Anna Borkowska. Chociaż czy ta książka nie dotyczy wiary? Ukazuje nam różne postawy ludzi w obliczu zagrożeń i śmierci i ich wybory. Czy ideały Templariuszy zaginęły wraz z nimi.

Wciągająca historia, którą polecam.
Opinia jest też na portalach: Lubimy Czytać, Na kanapie

Dodaj recenzję

Napisz recenzje

Bożek templariuszy

Bożek templariuszy

Czy to możliwe, że peryferia średniowiecznej Europy mogą skrywać w sobie tajemnicę dotyczącą pięknej i zarazem tragicznej historii templariuszy? A może właśnie dlatego - że to peryferia - możliwe były na nich nieprawdopodobne wydarzenia? Na te pytania pozwoliłby odpowiedzieć rzekomy bożek templariuszy, tajemniczy obraz, który zawędrował na ziemie Władysława Łokietka w czasach, kiedy we Francji przystąpiono do bezpardonowej likwidacji chluby wypraw krzyżowych. Czy domniemaną siedzibę krzyżowców udało się odnaleźć podczas II Wojny Światowej? Pośród apokryfów dawnych kronik aż roi się od zagadek, których rozwikłanie staje się bliższe, paradoksalnie, właśnie dzięki działaniom wojennym.

Jeżeli ktokolwiek ma wątpliwości, co do tego, że opowieści o templariuszach nadal mogą trzymać w napięciu i budzić fantazję – już dziś powinien zacząć czytać tą książkę! Ta znakomicie napisana powieść zadziwia tym, że historia może odbywać się równolegle i w średniowieczu, i w XX wieku!

W roku Pańskim 1928, w klasztorze cystersów w Sulejowie, jakieś licho podkusiło opata Bernarda, żeby oblekanemu właśnie nowicjuszowi nadać swoje własne imię: także Bernard. Że to, po pierwsze, wielki święty Bernard, patron i wzór zakonu, da sobie radę także i z dwoma na raz; po drugie, nikomu w domu i tak się nie pomyli, kto „ojciec opat”, a kto obecnie „brat Bernard”, w przyszłości zaś „ojciec Bernard”. A po trzecie – tu opat zmrużył oczy i mruknął coś po ła­cinie, w czym wyraźnie dało się odróżnić tylko słowo impetus. Ojcowie także mrugnęli na siebie, przemó­wienie na tym się skończyło i ceremonia obłóczyn po­toczyła się dalej.

W rok później, kiedy przyszło głosować na dopusz­czenie brata Bernarda do ślubów, jeszcze przeszedł, ale znikomą większością głosów. Było już całkiem ja­sne, że jednego świętego Bernarda (tego z Clairvaux) trzeba by złożyć z obu sulejowskich Bernardów, bio­rąc uczoność ojca opata i charakterek braciszka. Nie­mniej, jako się rzekło, jeszcze przeszedł, bo głosujący w kapitule ojcowie wzięli pod uwagę jego prawość i dobre chęci. W rok później już by nie mieli siły kie­rować się tak obiektywnymi względami, bo go już wszyscy mieli dosyć; ale klamka zapadła, nie można było wydalić, trzeba było znosić.