Marana tha Zobacz większe

31,00 zł

Informacje dodatkowe

Wydanie Pierwsze, 2018
ISBN 9788373548053
Oprawa Miękka
Format 125x195
Stron 244
Ebook https://tyniec.com.pl/e-booki/1101-e-book-marana-tha-9788373548138.html

Podziel się

Hieronima Jemielewska OSB

Marana Tha!

Od wieków w każdym chórze zakonnym są potrzebne pewne funkcje liturgiczne, bądź na dłuższy czas nadawane, bądź zmieniane co tydzień według kolejności. Te funkcje nazywają się w każdej zakonnej tradycji nieco inaczej. U polskich benedyktynek zakonnica rozpoczynająca śpiewane partie modlitwy i zobowiązana do ich wyćwiczenia z chórem, nazywa się kantorką, i to jest funkcja trwała, ze względu na konieczne do tego zdolności muzyczne. Natomiast zakonnica prowadząca w danym tygodniu liturgię nazywa się hebdomadarka (w kościelnej łacinie hebdomada to tydzień). Przez długie lata siostra, która ukończyła właśnie swoją „hebdomadę”, zostawała na następny tydzień homiliantką: jej funkcja polegała wtedy na tym, żeby w niedzielę i w ewentualnie przypadające w tym tygodniu święta odczytać komentarz do Ewangelii dnia. Nie musiała go daleko szukać: w łacińskim brewiarzu był podany.

Podczas ostatniej reformy liturgicznej mnisi uznali jednak, że zamiast odczytywać co roku te same fragmenty kazań Ojców Kościoła można wprowadzić homilię żywą: jako kapłani studiowali przecież homiletykę i potrafią powiedzieć króciutkie kazanie od siebie. A chociaż myśmy homiletyki nie studiowały, namówili na taką praktykę nas także. Homiliantka miała odtąd do wyboru: albo sama przygotować stosowny tekst, albo wybrać coś z bogatej już literatury komentarzy biblijnych. Trwało to przez jakieś kilkanaście lat, po czym z homilii w chórze zrezygnowano w ogóle, bo i tak słuchało się jednej podczas Mszy św. konwentualnej, drugiej na sumie parafialnej, trzeciej przez radio… Odtąd więc funkcja homiliantki chórowej zanikła; niemniej z tamtych kilkunastu lat pozostało nieco tekstów. Ten, który obecnie publikujemy, jest dziełem s. Hieronimy OSB (Anny Jemielewskiej).

Autorka tych homilii miała drogę do klasztoru dość nietypową. Urodzona w roku 1933, ukończywszy SGGW, pracowała przez jakiś czas jako inżynier-rolnik w stacji badawczej, po czym z kolei poszła na studia stacjonarne teologii na KUL. Magisterium z teologii otrzymała w roku 1965 i wtedy też wstąpiła do klasztoru w Żarnowcu. Jeszcze poprzednio, podczas tak pracy jak i studiów lubelskich, zaangażowana była w prace wydawnicze benedyktynów tynieckich. Były to zarówno teksty posoborowych, polskich ksiąg liturgicznych, przygotowywane pod kierunkiem o. Franciszka Małaczyńskiego, jak i Biblia Tyniecka, której głównym redaktorem był o. Augustyn Jankowski. Przyszła mniszka szkoliła się przy tej okazji zarówno w liturgice, jak i w biblistyce. Jej praca magisterska, pisana pod kierunkiem ówczesnego profesora KUL, ks. Kazimierza Romaniuka, biblisty, dotyczyła Listu do Hebrajczyków.

W klasztorze głosiła następnie w „roku biblijnym” w ramach ówczesnej formacji ciągłej wykłady o Piśmie św.; i pełniła wiele różnych obowiązków domowych, od ogrodniczki do opiekunki księdza staruszka, ofiary „eksperymentów” w Dachau. Była też przez dziesięć lat ksienią klasztoru w Łomży i przez kilka lat mistrzynią nowicjatu w Drohiczynie. Obecnie jest w Żarnowcu bibliotekarką i radną.

Warto pamiętać, że funkcja homiliantki sprawowana była w kolejności starszeństwa, i tematyka homilii zależała od tego po prostu, na którą niedzielę akurat ta funkcja wypadła i czy było w tym samym tygodniu jakieś święto. Stąd przedstawiony tu zbiorek nie ma ani tematycznego, ani liturgicznego układu; jest po prostu serią refleksji mniszki-teologa nad garścią ewangelicznych perykop (Małgorzata Borkowska OSB)

Więcej szczegółów

Czuwajcie, by Pan przyszedłszy nie zastał nas nieprzygotowanymi. Przyjdzie przecież po to, by zabrać nas do królestwa swego Ojca – czekajmy na Niego, wyglądajmy Go – nie wypada, by wtedy, gdy przyjdzie, zastał nas tkwiących po uszy w sprawach nie mających nic wspólnego z Jego królestwem. A nie wiemy naprzód, kiedy się zjawi. Może dlatego, byśmy się nie rozleniwiali, odkładając gotowość na później? Jeszcze zdążę… A właśnie, że mogę nie zdążyć. I nie taka jest miłość. Trzeba być gotowym, by natychmiast otworzyć, gdy Pan zapuka. Tak żyć, by w każdej chwili móc odejść. Ma nam ciągle towarzyszyć nie obsesja śmierci, ale stała tęsknota za Panem. Marana Tha! – Przyjdę niebawem.

Napisz recenzje

Marana Tha!

Marana Tha!

Od wieków w każdym chórze zakonnym są potrzebne pewne funkcje liturgiczne, bądź na dłuższy czas nadawane, bądź zmieniane co tydzień według kolejności. Te funkcje nazywają się w każdej zakonnej tradycji nieco inaczej. U polskich benedyktynek zakonnica rozpoczynająca śpiewane partie modlitwy i zobowiązana do ich wyćwiczenia z chórem, nazywa się kantorką, i to jest funkcja trwała, ze względu na konieczne do tego zdolności muzyczne. Natomiast zakonnica prowadząca w danym tygodniu liturgię nazywa się hebdomadarka (w kościelnej łacinie hebdomada to tydzień). Przez długie lata siostra, która ukończyła właśnie swoją „hebdomadę”, zostawała na następny tydzień homiliantką: jej funkcja polegała wtedy na tym, żeby w niedzielę i w ewentualnie przypadające w tym tygodniu święta odczytać komentarz do Ewangelii dnia. Nie musiała go daleko szukać: w łacińskim brewiarzu był podany.

Podczas ostatniej reformy liturgicznej mnisi uznali jednak, że zamiast odczytywać co roku te same fragmenty kazań Ojców Kościoła można wprowadzić homilię żywą: jako kapłani studiowali przecież homiletykę i potrafią powiedzieć króciutkie kazanie od siebie. A chociaż myśmy homiletyki nie studiowały, namówili na taką praktykę nas także. Homiliantka miała odtąd do wyboru: albo sama przygotować stosowny tekst, albo wybrać coś z bogatej już literatury komentarzy biblijnych. Trwało to przez jakieś kilkanaście lat, po czym z homilii w chórze zrezygnowano w ogóle, bo i tak słuchało się jednej podczas Mszy św. konwentualnej, drugiej na sumie parafialnej, trzeciej przez radio… Odtąd więc funkcja homiliantki chórowej zanikła; niemniej z tamtych kilkunastu lat pozostało nieco tekstów. Ten, który obecnie publikujemy, jest dziełem s. Hieronimy OSB (Anny Jemielewskiej).

Autorka tych homilii miała drogę do klasztoru dość nietypową. Urodzona w roku 1933, ukończywszy SGGW, pracowała przez jakiś czas jako inżynier-rolnik w stacji badawczej, po czym z kolei poszła na studia stacjonarne teologii na KUL. Magisterium z teologii otrzymała w roku 1965 i wtedy też wstąpiła do klasztoru w Żarnowcu. Jeszcze poprzednio, podczas tak pracy jak i studiów lubelskich, zaangażowana była w prace wydawnicze benedyktynów tynieckich. Były to zarówno teksty posoborowych, polskich ksiąg liturgicznych, przygotowywane pod kierunkiem o. Franciszka Małaczyńskiego, jak i Biblia Tyniecka, której głównym redaktorem był o. Augustyn Jankowski. Przyszła mniszka szkoliła się przy tej okazji zarówno w liturgice, jak i w biblistyce. Jej praca magisterska, pisana pod kierunkiem ówczesnego profesora KUL, ks. Kazimierza Romaniuka, biblisty, dotyczyła Listu do Hebrajczyków.

W klasztorze głosiła następnie w „roku biblijnym” w ramach ówczesnej formacji ciągłej wykłady o Piśmie św.; i pełniła wiele różnych obowiązków domowych, od ogrodniczki do opiekunki księdza staruszka, ofiary „eksperymentów” w Dachau. Była też przez dziesięć lat ksienią klasztoru w Łomży i przez kilka lat mistrzynią nowicjatu w Drohiczynie. Obecnie jest w Żarnowcu bibliotekarką i radną.

Warto pamiętać, że funkcja homiliantki sprawowana była w kolejności starszeństwa, i tematyka homilii zależała od tego po prostu, na którą niedzielę akurat ta funkcja wypadła i czy było w tym samym tygodniu jakieś święto. Stąd przedstawiony tu zbiorek nie ma ani tematycznego, ani liturgicznego układu; jest po prostu serią refleksji mniszki-teologa nad garścią ewangelicznych perykop (Małgorzata Borkowska OSB)