Poruszyć światem Zobacz większe

24,00 zł

Informacje dodatkowe

Wydanie Pierwsze, 2013
ISBN 9788373544598
Oprawa Miękka
Format 145x205
Stron 153
Podtytuł Kontemplacyjna postawa i modlitwa działania

Podziel się

Richard Rohr OFM

Poruszyć światem

Dla większości ludzi proces syntezy działania i kontemplacji rozpoczyna się od działania. Wypełnia ono pierwszą połowę życia prawie każdego z nas, nie wyłączając introwertyków. Uczymy się, eksperymentujemy, próbujemy, popełniamy błędy, upadamy, załamujemy się i podnosimy. Nasze działania w dużej mierze dotyczą świata zewnętrznego, poczynając od raczkowania, chodzenia, zabawy i mówienia. Stopniowo wchodzimy w życie, zyskujemy nowe umiejętności, ale wciąż jest to tylko jedno, dobrze nam znane pole działania. W okresie dojrzewania coraz bardziej pochłaniają nas myśli, uczucia, wyobrażenia. Być może nawet poświęcamy czas na dogłębne studia, długotrwałe modlitwy lub porządkowanie naszych przemyśleń, jednak w niczym to nie przypomina kontemplacji. Nasze refleksje prawie zawsze skupione są na nas samych, tak na naszych dobrych, jak i złych cechach. Nie ma w tym nic nagannego, po prostu na tym etapie życia przeważnie chodzi o mnie samego i o szukanie odpowiedniego i właściwego dla mnie punktu widzenia świata. Tak ma być i tak jest dobrze. Jednak wciąż nie jest to wielka sztuka istnienia, będąca harmonią działania i kontemplacji, o której chcemy tutaj mówić. Musimy więc pójść dalej.

Dzięki naszym działaniom i refleksjom możemy albo się doskonalić, albo stać w miejscu. Nauka pod kierunkiem nauczycieli, którzy wskazują drogę, jest niezbędna na początku i dotyczy raczej metod niż treści. Jak mogę zobaczyć i wykorzystać moje działania i refleksje, aby się rozwijać, a nie cofać w rozwoju? Jak mogę usłyszeć głos Boga i rozpoznać Jego słowa, jest o wiele ważniejsze od umiejętności zdefiniowania Go i poznania Jego planów. Jak mogę zachować otwarte serce, umysł i duszę w otaczającym mnie „piekle”?

Taki powinien być pierwszy etap nauki duchowej: pytanie nie tyle o to, co zobaczyć, ale jak zobaczyć. Obawiam się, że tego nie nauczy żadna książka religijna czy nawet Katechizm Kościoła Katolickiego; tego powinniśmy dowiedzieć się od rodziców i innych wychowawców. Czyż nie w tym tkwi prawdziwy sens nakładania rąk i najgłębsze znaczenie sukcesji apostolskiej? Czy to nie mógłby być sposób, w jaki Duch Święty wlewa się w nas, niczym w puste naczynia? Myślę, że tak to się właśnie dzieje.

Napisz recenzje

Poruszyć światem

Poruszyć światem

Dla większości ludzi proces syntezy działania i kontemplacji rozpoczyna się od działania. Wypełnia ono pierwszą połowę życia prawie każdego z nas, nie wyłączając introwertyków. Uczymy się, eksperymentujemy, próbujemy, popełniamy błędy, upadamy, załamujemy się i podnosimy. Nasze działania w dużej mierze dotyczą świata zewnętrznego, poczynając od raczkowania, chodzenia, zabawy i mówienia. Stopniowo wchodzimy w życie, zyskujemy nowe umiejętności, ale wciąż jest to tylko jedno, dobrze nam znane pole działania. W okresie dojrzewania coraz bardziej pochłaniają nas myśli, uczucia, wyobrażenia. Być może nawet poświęcamy czas na dogłębne studia, długotrwałe modlitwy lub porządkowanie naszych przemyśleń, jednak w niczym to nie przypomina kontemplacji. Nasze refleksje prawie zawsze skupione są na nas samych, tak na naszych dobrych, jak i złych cechach. Nie ma w tym nic nagannego, po prostu na tym etapie życia przeważnie chodzi o mnie samego i o szukanie odpowiedniego i właściwego dla mnie punktu widzenia świata. Tak ma być i tak jest dobrze. Jednak wciąż nie jest to wielka sztuka istnienia, będąca harmonią działania i kontemplacji, o której chcemy tutaj mówić. Musimy więc pójść dalej.

Dzięki naszym działaniom i refleksjom możemy albo się doskonalić, albo stać w miejscu. Nauka pod kierunkiem nauczycieli, którzy wskazują drogę, jest niezbędna na początku i dotyczy raczej metod niż treści. Jak mogę zobaczyć i wykorzystać moje działania i refleksje, aby się rozwijać, a nie cofać w rozwoju? Jak mogę usłyszeć głos Boga i rozpoznać Jego słowa, jest o wiele ważniejsze od umiejętności zdefiniowania Go i poznania Jego planów. Jak mogę zachować otwarte serce, umysł i duszę w otaczającym mnie „piekle”?

Taki powinien być pierwszy etap nauki duchowej: pytanie nie tyle o to, co zobaczyć, ale jak zobaczyć. Obawiam się, że tego nie nauczy żadna książka religijna czy nawet Katechizm Kościoła Katolickiego; tego powinniśmy dowiedzieć się od rodziców i innych wychowawców. Czyż nie w tym tkwi prawdziwy sens nakładania rąk i najgłębsze znaczenie sukcesji apostolskiej? Czy to nie mógłby być sposób, w jaki Duch Święty wlewa się w nas, niczym w puste naczynia? Myślę, że tak to się właśnie dzieje.